Szanowni Rodzice, jest poniedziałek rano, więc witam Was na kolejnym Rodzicielskim Motywatorze – czyli krótkim filmie, który ukazuje się na początku każdego tygodnia, w którym chciałabym zmotywować Was i zachęcić do tego, aby przyjrzeć się jakiemuś małemu obszarowi funkcjonowania w rodzinie, a szczególnie w rodzicielstwie. Mam nadzieję, że te krótkie motywacje, które do Was wysyłam, będą pomagały Was stawać się lepszymi rodzicami i bardziej spełnionymi członkami Waszych rodzin.
Dzisiaj chciałabym zachęcić Was do tego, abyśmy przyjrzeli się obszarowi emocji, a dokładnie do tego, aby zaakceptować wszystkie emocje, które przeżywają nasze dzieci.
Społecznie nadal funkcjonuje przekonanie, że niektóre emocje są dobre, a inne złe, że jedne emocje jest dobrze przeżywać, a innych lepiej, jakbyśmy w ogóle nie doświadczali i nie przeżywali. W związku z tym często nie akceptujemy trudnych emocji u naszych dzieci – zaprzeczamy im, nie pozwalamy naszym dzieciom na to, aby ich doświadczały. Skutkuje to tym, że dzieci jako nastolatkowie, a w dalszej perspektywie jako dorośli również im zaprzeczają. My dorośli także mamy z tym problem wyniesiony z naszego dzieciństwa.
Psychologia mówi jasno, że nie ma emocji dobrych i złych. Wszystkie emocje są nam potrzebne i wszystkie z nich mają jakieś zadanie do spełnienia. Oczywiście, część z emocji jest przyjemna, a część nie. Jasne jest, że radość jest przyjemna i chcemy jak najczęściej się cieszyć, a smutek, złość i żal to emocje nieprzyjemne niewygodne i wolimy, by doświadczały nas jak najrzadziej. Niemniej doświadczanie ich i przeżywanie czemuś nam służy. Człowiek, który cały czas się cieszy nie jest osobą, która funkcjonuje dobrze- element smutku i złości również kształtuje nas i wskazuje nam drogę w działaniu.
Dlatego właśnie w tym tygodniu chciałabym zachęcić Was do tego, abyście spojrzeli na emocje w inny sposób – jak na drogowskaz i coś, co służy Waszym dzieciom mimo tego, że jest to dla nich nieprzyjemne i nie raz jest też nieprzyjemne dla nas. Takie inne spojrzenie na emocje pozwala nabrać do nich nieco dystansu i mniej angażować się w trudne sytuacje, których często doświadczamy. Nie oszukujmy się – łatwo jest towarzyszyć dziecku w radości. Jednak w złości, smutku, żalu, nawet, jeśli dotyczy to również nas (dziecko złości się i smuci się z naszego powodu) – już jest nam trudniej. Spójrzmy na to jak na coś potrzebnego i wtedy spróbujmy się do tego troszkę zdystansować.
To jest taki mały wstęp, bo obszar emocji jest bardzo pojemny. Teraz wykonujemy pewną intelektualną pracę i zaczynamy patrzeć na emocje jak na coś, co przynosi nam korzyść.
Trzymam za Was kciuki! Ciekawa jestem, jak poradzicie sobie z tym zadaniem i do zobaczenia!