Szanowni Rodzice! Mam ogromną przyjemność powitać Was w kolejnym Rodzicielskim Motywatorze. To już kolejny tydzień, kiedy spotykamy się, by porozmawiać o emocjach. Pierwsze zadanie miało wprowadzić Was w temat emocji, a drugie poczyniło pierwsze kroki do tego, abyście nazywali emocje w kontaktach z Waszymi dziećmi. Zadanie z zeszłego tygodnia dotyczyło tego, abyście nazywali emocje swoich dzieci, gdy ich doświadczają. Szczególnie chodziło mi o doświadczanie tych trudnych emocji, bo chyba zgodzicie się ze mną, że towarzyszenie dziecku w przyjemnych emocjach, szczególnie radości – jest proste. Intuicyjnie czujemy co zrobić, by dziecku było przyjemnie i by razem z nim te emocje przezywać. Tymczasem emocje trudne – złość, smutek, żal, to są emocje trudne, które wywołują w nas pewien dyskomfort – nie do końca wiemy, jak się zachować. To też wynika z tego, jak dorośli reagowali na nasze emocje, gdy byliśmy dziećmi. Musimy zatem potrenować tę umiejętność, by stała się dla nas naturalna i zupełnie codzienna.
W tym tygodniu chciałabym zachęcić Was do tego, byście w kontaktach z Waszymi dziećmi, doświadczając szczególnie tych trudnych emocji, ale także w tych przyjemnych momentach – nazywali to, czego doświadczacie. Powiedzcie: bardzo się cieszę… jest mi bardzo przyjemnie…, denerwuje mnie… złości mnie… jest mi przykro… , nie lubię, gdy... i opiszcie to, co się dzieje, co obserwujecie.
Tu chciałabym również zwrócić uwagę na to, że wielu rodziców boi się określeń emocji typu: złoszczę się, denerwuję się, nie podoba mi się, wkurzam się, bo boją się, że to zrani uczucia ich dzieci. Faktycznie, czasami może być tak, że dziecku zrobi się przykro, gdy usłyszy takie słowa, ale czy nie taki jest nasz cel – aby dziecko miało refleksję nad swoim własnym zachowaniem i gdy robi coś, co nas krzywdzi – zreflektowało się i wyciągnęło wnioski poprzez przejście przez trudne emocje przykrości, żalu czy smutku? To jest chwilowe, a skutki mogą być bardzo korzystne.
Często rodzice wszystkie te trudne emocje kumulują w jednym określeniu: jest mi przykro… gdy mnie kopiesz, gdy mnie szczypiesz, gdy mnie nie słuchasz.. Tymczasem często zdarza się, że rodzice nie czują się wtedy zranieni, nie jest im przykro, ale są rozwścieczeni, tylko boją się tego nazwać. Zachęcam Was do tego, abyście byli szczerzy z własnymi dziećmi i mówili im wprost to, co czujecie. To spowoduje, że Wasze dzieci nauczą się tych określeń i same będą je stosowały wtedy, kiedy będą doświadczały konkretnej emocji. To pokaże też Waszym dzieciom, że nie tylko one doświadczają emocji, ale także Wy – dorośli – też macie do tego prawo. To rozwija empatie, buduje umiejętność współodczuwania z drugim człowiekiem.
Zachęcam Was do tego, by spróbować tego w nadchodzącym tygodniu, trzymam mocno kciuki i do zobaczenia za tydzień!